niedziela, 14 lipca 2013

Tajemnica 2

I wtedy ktoś zaatakował tego wampira.Wszędzie rozpoznałabym tę blond grzywę.To był Chris!! Jestem uratowana! Mój przyjaciel szybko rozprawił się z intruzem i teraz wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczyma.Przypominały bezchmurne niebo.Jak mi brakowało tego spojrzenia.Tego poczucia bezpieczeństwa,które dawały.Nie myśląc długo zrzuciłam z siebie Damona i podbiegłam do niego.W biegu zmieniłam się w człowieka i przytuliłam się mocno do blondyna.On też przytulił mnie do siebie.
-Co tu robisz księżniczko? Aż tak się stęskniłaś,że przejechałaś pół świata?-Zapytał po czym zaśmiał się dźwięcznie.
-Dan mnie tu przywiózl.Pojechał na misje.-Odsunęlimy się od siebie na długość rąk Chrisa.Jego spojrzenie powędrowało na ciemnowłosego i spowrotem na mnie.
-On? Wprzylazł do mnie i wtedy pojawili się oni.-Nie musiałam więcej mówić.Niebieskooki podszedł do Damona i zaczął go wąchać.Boże jeśli to jest to co myśle to jesteśmy skończeni.
-Wiesz,że on może robić za przynęte? Ma tą żadko spotykaną krew.Wyczują go z odległości jednego kilometra.-Złapałam się za głowę.Tego była za wiele.Mam na głowie wabika na wampiry! Ogarnij się! Dasz radę!
-Gdzie go zaniesiemy żabo?-No tak.Takie przyzwyczajenie.Kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy wymyśliliśmy sobie przezwiska.Ja byłam księżniczką a on żabą.I jak widać tak zostało do teraz.
-Spokojnie księżniczko.Nasza kryjówka nadal stoi i ma się dobrze.Ale wiezieś go ty!-Krzyknął i poczochrał mi włosy.Zmieniałam się spowrotem w wilka.
-Wsiadaj.-Chłopak był taki przerażony,że ledwo do mnie podszedł.Poczułam tylko jak wtula się w moją czarną jak noc sierśći cały się trzęcie.Ruszyłam biegiem za Chrisem.Trudno było mi dotrzymać mu kroku.On jako wampir ma taki "super bieg,super siłe" i inne fajne "super" moce.Dogoniłam go dopiero na miejscu.Nasz bunkier wyglądał tak samo jak go zostawiłam.Ogromna,drewniana chatka.Za nią ogródek z warzywami i owocami.Na środku liana do wspinaczki i jeśli byłeś na tyle wytrwały to na góre czekała nagroda w postaci mostków wśród drzew.W oddali było słychać malitki wodospadzik.Marzenie.Nagle doznałam oświecenia.Demon!
-Co z Demonem??-Blondyn spojrzał na mnie z niemym rozbawieniem.Złapał za ramię Damona i pociągnął go do góry.
-Słuchaj! Rządze tu ja i Rose! Żadnych sprzeciwów jak chcesz żyć! Może i jestem wegetarninem,ale jak mnie wkurzysz to cie zjem!-Warknął a na potwierdzenie tego co powiedział wysunął kły.Zawsze zastanawiało mnie jak to jest mieć takie zęby.Czy nie przeszkadzają mu w mówieniu i tak dalej.Ciemnowłosy odskoczył jak oparzony.Schował się za mną.Przemieniłam się w człowieka.Spojrzałam na niego łagodnie.Chciałam go tym uspokoić.Wpatrywał się w moje pół przeźroczyste oczy i szukał jakiegoś podstępu.A nie powiedziałam wam o tym! Czarodzieje mają pół przeźroczyste oczy.To taki symbol.A wracając do strachajła.
-Nie zwracaj uwagi na niego.On nie lubi po prostu ludzi.Chodzi zaprowadze cie do sypialni.-Powiedziałam spokojnie.Odchodząc rzuciłam karcące spojrzenie Chrisowi i weszłam do chatki.Przemierzaliśmy korytarze w milczeniu.
-Czym on jest? Czym ty jesteś? Co się w ogule dzieje?!-Słyszałam w jego głosie tyle emocji.Poczułam jak ściska mi się gardło.Wciągnęłam w to całe bagno niewinne dziecko.Skręciłam ostro w prawo i wepchnęłam go do sypialni.
-Dzisiaj śpisz tu.Ja śpie za zakrętem.Po lewej masz łazienkę.Nie wychodz z tąd do jutra.Zaczyna się ściemniać.Chcesz jakiegoś zwierzaka do obrony?-Powiedziałam niby obojętnie,ale tak naprawde bardzo martwiłam się o tego chłopaka.W tym domu,jeśli można tak to nazwać było pełno zwierzaków.Uratowałam je.A zapach np:lwa dobrze zamaskuje jego zapach.I tak sypialnie umieśliliśmy pod ziemią.
-Ttt..aaa...kkk-Powiedział drżącym głosem.Cicho mruknęłam.Koło mnie w sekundzie pojawił się lew.
-Sambi! Mój kochany dzielny lew.-Zaczęłam go tarmosić.-Zostaniesz dzsiaj na straży.Będziesz pilnował,żeby żaden intruz nie wszedł do tego pokoju dobrze?-Zwierzę w odpowiedzi ułożyło się w kącie.Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-Robisz co chcesz,ale tylko w tym pokoju.-Powiedziałam na odchodne.Zatrzasnęłam drzwi i poszłam na góre.Księżyc dawno już był na niebie.
-Pytałaś się o Demona?-Usłyszałam przy uchu.Nie przestraszyłam się.Wiele razy tak robił.
-Tak,co z nim?
-Twoje bydle urosło.Wiele razy prubowałem go złapać,ale jak na złość nie reaguje na moja gwizdanie.-Uśmiechnęłam się do siebie.Znowu.Dobrze go wytresowałam zanim pojechałam.Może i był wtedy tylko podrostkiem,który nie umiał latać ale wiele rozumiał.
-To nie to samo co twój Aniołek,co nie?-Zakpiłam
-Nie nazywaj jej tak! Ona ma na imię Kira!-Wydarł się na mnie.Za każdym razem tak samo się wkurzał.Nie nawidził tego określenia.Zagwizdałam.Zobaczyłam czarny "pocisk" pędzący w dół i ruch drzew.
-Już lezie! A ja prawie płuca wyplułem prubując to coś zawołać! A najśmieszniejsze jest to,że Kira reaguje na ciebie i na mnie ale Demon nie! Tylko swojej pani się słucha!-Bulwersował się Chris.Wyglądał słodko kiedy się denerwował.Po chwili oczekiwania zostałam powalona na ziemię przez mojego smoka.
-Już,już! Tak ja też się ciesze się,że cie widzę! Ale nie liż mnie już!-Chociaż przez chwile byłam szczęśliwa.Doskonale pamiętam jak znalazłam jajo.
Wspomnienie:-Jak nas ktoś przyłapie na tej farmie to będziemy w dupie!-Wydarłam się na Chrisa.Kolejny raz wybraliśmy się na polowanie na krowy.Brzmi to dość dziwnie ale on nie pił ludzkiej krwi.
-Oj nie tragizuj...tak jak zawsze ty do kurnika ja do krowy i po sprawie.-I pobiegł w stronę pastwiska.Chcą nie chcą mysiałam iść do tego kurnika.Kury jak zwykle nie stawiały najmniejszego oporu.Po kolei wybierałam jajka.Ale pod jedną nie znalazłam normalnego jajka.Było ciemne i miało wzorki na skorupce.Pod następną było kolejne.To było białe wręcz przeźroczyste.
-Chris!-wyszeptałam.I tak mnie usłyszy.Ach te wampirze moce.
-Co?-Stał obok mnie i uważnie przyglądał się mojemu znalezisku.
-Smocze jaja! Musimy je zabrać! Proszę-Zrobiłam maślane oczka.Zawsze działało.Zrobił tylko minę w stylu: "Jak naz zjedzą to cie w piekle dopadnę"
-Bierz je ale ja za nie nie odpowiadam!
Koniec wspomnieniaI tak sobie żyjemy w czwórkę.Ja i Demon,on i Kira,którą ja nazywam Aniołkiem,bo to imię bardziej do niej pasuje.Te smoki to są swoje przeciwieństwa! On czarny jak smoła z charakterkiem z piekła rodem,on bielutka jak śnieg i potulna jak pluszak.
Spojrzałam na blondyna.Miał nie ciekawą minę.Przeczuwałam najgorsze.
-Rose on...
_____________________________________________________________________
Przepraszam za opóźnienia ale kilka problemów nałożyło się na siebie i nie wyrabiam.Musiałam jeszcze dopracować ten rozdział.Mam nadzieje,że to opowidanie przypadnie wam do gustu.A i nadal poszukuje bety.Jeśli ktoś jest zaiteresowany proszę pisać na e-mail.

Buźka
Elizabeth :*

wtorek, 9 lipca 2013

Tajemnica 1

Jak ja się ciesze,że tu jestem!! Po prostu marzyłam żeby tu przyjechać!! Po co pytać się mnie o zdanie? Co ja o tym myśle? A co go to obchodzi!! Zawsze miało być po jego myśli!! Nigdy nie miałam nic do powiedzenia!! Gdyby chociaż raz zabrałby mnie na tą cholerną akcje!! Chociaż raz!! Ale nie!! Bo to jest niebezpieczne!! A co jest bezpieczne?? Sama w sobie jestem maszyną do zabijania! Czy to za pomocą magi,czy swojej zwierzęcej postaci.A no tak! Zapomniałam przedstawić się wam.To tak: Nazywam się Rose Dark.Tak wiem.Mam bardzo dziwne nazwisko,ale mówi się trudno i żyje się dalej.Mam 17 lat i mieszkam tylko z moim tatą.Moja mama została zamordowana jak miałam 5 lat.W mojej rodzinie co kilka pokoleń pojawiają się niezwykle silne czarownice.Nigdy nie wiadomo za ile.Może za dwa,trzy a może za pół wieku.Każda z nich posiada dodatkowe zdolności prócz możliwość czarowania.Moją najsilniejszą zdolnością jest zmiana kształtu w ogromnego wilka bądz smoka.Mój ojciec jest zykłym łowcą potworów.Chyba tak to można nazwać.Wszyscy ludzie myślą,że w nocy są bezpieczni.Tak naprawdę gdyby wyjrzeli przez okno już nigdy nie wyszliby z mieszkania.Kiedy księżyc wschodzi ulice zasiedlają zombie,duchy,wampiry,wilkołaki i wiele,wiele innych nieciekawych stworów.Może to tylko wydaje się takie straszne ale tak na prawdę wszystkie te stwory mają uczucia...może prócz jednego.Moim jedynym przyjacielem był wampir wegetarianin.Miał na imię Chris.Wśród ludzi jestem wyrzutkiem.I cieszy mnie to.No bo co ja miałabym im powiedzieć?

"Hej jestem Rose.Mój tata poluje na potwory o których nie masz pojęcia.A ja jestem czarownicą i moge zmienić się w wilka lub smoka.Ale prosze cię nie patrz się na mnie jak na kompletną wariatkę."

Nie moge poznać nikogo,ponieważ na każdym kroku musiałabym go okłamywać.Przyzwyczaiłam się do myśli,że umre samotnie.Chodziłam do szkoły,bo musiałam.Udawałam,że wszystko czego się tam ucze przydyda mi się w życiu.No bo do czego przyda mi się wiedza z np: Historii?!? Do złapania wampira?? Nie sądze.

-Gdzie jesteśmy?-zapytałam nie kryjąc złości.No,bo dlaczego miałabym nie być wściekła.

-Jesteśmy w Akron w stanie Ohio-odpowiedział ze stoickim spokojem.Chwila czy on powiedział to co ja myśle?? Jeśli tak to tu mieszka Chris!! Jezu jak ja się z nim dawno nie widziałam!
 
-Gdzie będziemy mieszkać?-chłód mojego głosu nie jednego przyprawiłby o ciarki.
-Niedaleko granicy miasta.-Już więcej się do siebie nie odzywaliśmy.Może i ten człowiek był moim ojcem,ale nigdy się jakoś z tego nie cieszyłam.Nie można powiedzieć,że go nie kocham co to to nie,ale po śmierci mamy oboje zmieniliśmy się.Tak to chyba najlepsze wytłumaczenie.Gdy dojechaliśmy na miejsce pierwsze go zrobiłam to poszłam do toalety.Nigdy nie zatrzymywaliśmy się.Może dlatego,że po ulicach chodzi pełno zombie,które prubują zjeść Dana,bo tak miał na imię mój ojciec.Mnie one nie atakowały gdyż byłam "magiczna".Kiedyś w przypływie złości wyszłam w nocy na spacer.Usiadłam sobie na krawęrzniku i klnęłam na cały świat.Nagle za sobą usłyszałam głośny pomruk.Odwróciłam się.Za mną stał zombie i prubował mnie przestraszyć.Jeśli zaczęłabym uciekać oznaczałoby to,że jestem normalna a to kończy się śmiercią.Dlatego zignorowałam go.Ku mojemu zdziwieniu on usiadł obok mnie.Coś tak mruczał pod nosem,a ja to zrozumiałam.Zapytał się mnie: "Co tu robisz jest noc? Nie boisz się nas?" Odpowiedziałam mu,że nie.Po co mam się go bać.Nawet one się zakochują.Nikt tego nie rozumie.Niby są przegnite i bez uczuć ale jak spotykają swoją "drugą połówkę" zostają ze sobą dopuki się nie rozłorzą.Często widziałam takie zjawisko.Dwa zombie idące za rękę.Urzekający widok.Długo tak siedziałam i rozmawiałam z nim.Dowiedziałam się,ża ma na imię Robert i zginął chroniąc rodzinę.Opowiedział mi całą swoją historię po czym ukłonił się,wstał i ruszył w stronę cmentarza.Zauważyłam,że świta.Dlatego poszedł.Poszłam w jego ślady.Tyle,że ja wróciłam do domu a nie na cmentarz.Po skończeniu wszystkich czynności odświerzających zeszłam na dół aby wziąść torbę.Dan siedział i ładował magazynek co oznaczało,że jutro idzie na wyprawę,albo jeszcze nawet dziś.Zignorowałam to.Przecież i tak mnie nie zabierze.Poszłam do siebie na góre.A opisywałam wam już mój nowy dom? Nie,to tak:Mieszkamy kilometr od innych domów inaczej mówiąc odcięci od świata.Ściany z zwenątrz są pomalowane na kremowo,a wewnątrz na szaro.Mamy salon,kuchnie,dwie sypialnie i łazienki.Ogólnie rzecz biorąć to dom jest po prostu zajebisty w złym znaczeniu tego słowa.Wyjełam ubrania i powrzucałam je do szafek.Na samym dnie lerzał skarb.Mój szkicownik.Maluje od 5 roku życia.Po tym jak zmarła mama ojciec prubował znaleźć mi zajęcie.No i znalazł.Rysując nie zadawałam pytań.Co jemu osobiście odpowiadało.Usiadłam na łożku i zaczęłam rysować.Po jakich 30 minutach usłyszałam głośne trzaśnięcie drzwiami.Poszedł dzisiaj na akcje...zeszłam na doł.Na stole w kuchni leżała karteczka a obok niej pięć dych.

                                                         Jadę dzisiaj.Dorwę ją!!
                     Zamów pizze.Idz jutro do szkoły!!
                                                                                                  Kocham tata
                                                      
Taaa...kocha.Już to widze.To dlaczego nie powiesz mi tego prosto w twarz?? A no tak...wszystko jasne.A do szkoły nie mam zamiaru iść! Za żadne skarby! Nalałam sobie do szklanki whiskey i poszłam spowrotem do pokoju.Spojrzałam na szkicownik.Zamiast róży którą planowałam tam umieścić zobaczyłam twarz jakiegoś chłopaka.Nie mogłam tego narysować.Ułożyłam się wygodnie w łóżku i prubowałam sobie przypomnieć czy kiedyś go nie widziałam.Po chwili zmorzył mnie sen.

                                                                            ~~~~

Obudziłam się żeśka i wypoczęta.Spojrzałam na zegarek.Była dziesiąta.Czyli do szkoły nie opłaca mi się już iść.W piżamie poszłam na doł i zagrzałam sobie mleko.To było jedyne co Dan zdołał wczoraj kupić.Nalałam sobie do szklaki białego płynu i dodałam do niego miodu.Zawsze woziłam go ze sobą.Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.Owinęłam się w szlafrok i poszłam otworzyć.W dzwiach stał jakiś chłopak.Pod pachą miał chyba z pięć grubych ksiąg.
-Cześć!-powitał się wesoło nie zwracająć uwagi na mój strój.-Mam na imię Damon Collins i zostałem wysłany aby pomuc ci nadrobić zaległości z dzisiejszego dnia.Przyjrzałam mu się dokładnie.Miał ciemne włosy i ciemne oczy.Przypominały noc.Czyli nie mógł być wampirem szukającym śniadania.Był dobrze zbudowany co mogło wskazywać na to,że jest wilkołakiem.Spojrzałam na jego zęby.Nie były ostro zakończone co wykluczło wilkołaczyzm.Duchem zaczej nie był...chociaż..nie raczej nie.
-Nie trzeba było-odpowiedziałam niezbyt uprzejmie.No bo po co on przylazł?!? I tak pewnie dziś albo jutro pojade w inne miejsce bo mojemu "tatusiowi" się nie uda.
-Rozkaz pani dyrektor-Zasalutował przy tym jak prawdziwy żołnierz.Chyba nie jest groźny.Magiczna ochrona domu nie włączyła się co wskazuje na to,że jest człowiekiem.Odsunęłam się.Bez wachania wszedł do domu.Skierowałam go do salonu,a sama poszłam się ubrać.Założyłam zwykłe trampki,czarną bluzkę i obcisłe,białe dzinsy.Wbiegłam do pokoju w obawie o tego chłopaka.Nagle poczułam,że coś złego się stanie.I nie myliłam się.Damon stał przyciśnięty do ściany,a kto go przyciskał?? Oczywiście jakiś krwiopijca.Długo nie myśląc zmieniłam się w wilka i rzuciłam na intruza.Zaskoczyłam go.Wiliśmy się tak przez 15 minut.W tym czasie coś chrupnęło mi w łapie,a wampir wydrapane oko.Jedna chwila nie uwagi i odgryze mu głowe i wygram.I wreszcie to się stało.Chłopak się skaleczył i odwrócił uwagę.To była moja szansa.Szybko wgryzłam się w szyje i zaczęłam trzepać łbem.Po chwili ciało nosferatu leżało w bezruchu na ziemi.Po patrzyłam na czarnowłosego.Był przerażony całą sytuacją.Nic dziwnego.No bo kto normalny widzi wielkiego wilka bijącego się z jakimś stworem który jest rodem ze zmierzchu.
-Spokojnie.Wszystko wytłumacze.A teraz wsiadaj trzeba iść do ludzi.-Kiedy mówisz pod postacią zwierzęcia wszystko brzmi jak warczenie.Oszołomniony chłopak bez zbędnych sprzeciwów wsiadł na mój grzbiet.Odrazu wybiegłam z domu.Musi jak najszybciej znaleźc się wśród ludzi.Za jednym idzie cała zgraja.Moje przypuszczenia się potwierdziły.Po chwili goniła nas cała grupa.Jedne z nich rzucił się na mnie i wtedy...

_________________________________________________________________________
Elo melo :D Oto pierwszy rozdział trochę przed czasem! YEY! Mam nadzieje,że się cieszycie.Nie wiem kiedy będzie drugi ale tak szyko pisze mi się te rozdziały,że chyba będzie w piątek :D

Buźka
Elizabeth :*

poniedziałek, 8 lipca 2013

Prolog

                                                                Prolog


-Pakuj się! Nie chce słyszeć sprzeciwu!
-Nie chce znowu się wyprowadzać! Ja zostaje! Nie obchodzi mnie to!-Znowu to samo! Za każdym razem jak się nie udawało ,wracał,krzyczał pakuj się i wyjeżdzaliśmy.Nigdzie nie mieszkałam dłużej niż miesiąc.I jak ja mam znaleźć przyjaciół!?! Ja sie pytam jak?!? Ale nie!! Nigdy nie spytał mnie o zdanie! NIGDY! Jak zwykle wrzucałam do torby wszystko na oślep.To co było dla mnie najważniejsze miałam na szyji.Przerzuciłam sobie torbę przez ramię i poszłam do salonu.Stał tam i wpatrywał się we mnie tymi swoimi niebieskimi oczami.
-Co się tak gapisz? Aż tak się stęskniłeś tatusiu?-Na moje usta wpłynął szyderczy uśmiech.Zawsze tak się witaliśmy.Ja rzucałam jakąś kąśliwą uwagę a on nie odzywał się ani słowem.Po śmierci mamy wszystko się zmieniło.Już nie byłam tą samą pokorną dziewczyną...właściwie już kobietą.Nie odezwał się ani słowem.Wziął odemnie torbę i skierował się do samochodu.Stary,wysłurzony jeep.Wszędzie rozpoznałabym ten,obdarty,niebieski lakier.Wyszłam na ganek.Ostatni raz spojrzałam na dom.Nie wyróżniał się niczym.Obdarte,brudne ściany,drewniane dzwi,malutka weranda.Wszystkie budynki były takie same.Odwróciłam się na pięcie i wsiadłam do wozu.Kolejny raz zadaje sobie to pytanie: Gdzie mnie teraz wywiezie?
__________________________________________________________________________________
Wiem,że prolog jest bardzo krótki,ale prolog to prolog :D Następny rozdział numer 1 będzie w piątek.Mam nadzieję,że wam się podoba.

Buźka
Elizabeth :*

Libster Award :D

Czuje się ogromnie zaszczycona mogąc napisać takiego posta.Bardzo dziękuje z to Zuzie.Jesteś niezastąpiona :* No dobra to jadziem z dziadziem:

„Nominacja do Libster Award jest otrzymywana od innego Blogera w ramach uznania za „Dobrze Wykonaną Robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów, informujesz ich o tym  i zadajesz 11 pytań.
                                       Nie wolno nominować bloga, który Ciebie nominował!”


PYTANIA ZUZY:
 
1.      Ulubiona książka, oprócz „Harrego..”? ;)
,,Inne Anioły"
 
2.      Film przy którym się wzruszasz? :D
O cholera...nie mam pojęcia...WIEM! Bambi :D

3.      Postać, która zaimponowała Ci swoim zachowaniem w „Harrym…”? Uzasadnij.
Nevill-Kiedy wszyscy stali i nie potrafili wygarnąć Voldemortowi tego co myśli on wyszedł z tłumu i wygłosił swoje przemówienie.

4.      Ulubiona piosenka?
Buka-,,Zamknij oczy"

5.      Jakich ludzi nie lubisz? ;)
Podobnych do mnie :)

6.      Cecha charakteru, której w sobie nie lubisz?
Egoizm

7.      Jakie jest Twoje największe marzenie? :p
Sporo tego jest :D Ale chyba takie nadrzędne to zostać weterynarzem

8.      Ulubiona pora roku i dlaczego właśnie ta?
Lato,bo nie ma szkoły :P

9.      Jaki jest Twój ulubiony przedmiot w szkole?
Przerwa :D A tak serio to angielski

10.  Co sądzisz o parringu Sevmione?
Nie pasują do siebie.Ogólnie ten parring mi się nie podoba

11.  Który z przedmiotów byłby Twoim ulubionym w Hogwarcie? :D
                                     Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami
 
BLOGI KTÓRE NOMINUJE:
http://zdrajca-krwi.blogspot.com/
http://for-hate-to-love.blogspot.de/
 http://ciemneijasnekoloryswiata.blogspot.com/
http://jestes-moim-wrogiem-kochanie.blogspot.com/
http://dramioneblo.blogspot.com/
http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/
http://prawdziwahistoriadramione.blogspot.com/
http://poki-nie-przyjdzie-smierc.blogspot.com/
http://dramioneforbiddenlove.blogspot.com/
http://nowy-hogwart.blogspot.com/

Moje pytania:
1.Jaka jest twoja pasja?
2.Ulubiona potrawa?
3.Książka która podobała ci się najbardziej?("Harry" się nie liczy ;) )
4.Ulubiony zespół? Jeśli taki posiadasz :D
5.Co sądzisz o parringu Pansy&Blais?
6.Jak masz na drugie imię?
7.Co lubisz w sobie najbardziej?
8.Jakiego gatunku muzyki słuchasz?
9.Jaką postać lubisz najbardziej z sagi o "Harrym"? Uzasadnij
10.Szczęśliwa liczba?
11.Co cię skłoniło aby zacząć pisać?
__________________________________________________________________________________
Od dzisiaj nie nienawidze liczby 11! :D Jeszcze raz bardzo dziękuje Zuzie za nominowanie mnie :*