sobota, 10 sierpnia 2013

Tajemnica 3

-Rose on nie żyje-Powiedział cicho.Doskonale wiedziałam o kogo mu chodzi.Mój ojciec nie żyje.Zabiła go...nie to nie może być prawda!
-Chris nie zgrywaj się! On żyje i napewno niedługo wróci! Obiecał! Coś ci się przywidziało! Nie mogłeś tego zobaczyć!-Darłam się na całe gardło.Po moich policzka ściekały łzy.Żadko kiedy płakałam,ale teraz byłam tak roztrzęsiona,że nie panowałam nad sobą.Usiadłam na ziemi i zaczęłam się nerwowo kołysać.
-Księżniczko...ciii wszystko się ułoży...nie płacz.-Przytulił mnie do siebie.Przez załzawione oczy widziałam jak podchodzi do mnie Demon.Położył swoją głowę na mioch kolanach i patrzał się na mnie tymi swoimi czarnymi ślepiami.Przytulał mnie wampir i smok.Jak to dziwnie brzmi.Musze radzić sobie sama.Musze zapewnić bezpieczeństwo Damonowi.Musze...po prostu musze! Poczułam jak ogarnia mnie sen.Blondyn wziął mnie na ręce i zaniusł do chatki.Potem odpłynęłam.


                          ***

-AAAA!!!-Ktoś wydarł się na pół domku.Zerwałam się jak oparzona z łóżka i zaczęłam latać w poszukiwaniu intruza.Przeczucie kierowało mnie do pokoju ciemnowłosego.Biegłam ile sił w nogach.Kopnęłam dzwi i wskoczyłam do środka.Stanęłam jak wryta.Damon leżał jak sparaliżowany na łóżku a nad nim pochylał się rozbawiony Chris.Patrzyłam się na nich z niemałym zdziwnieniem.
-Żabko?? CO TY DO JASNEJ CHOLERY ROBISZ?!?-Zapytałam wściekła.Odrazu zwróciłam tym uwage chłopaków.
-Jak dobrze,że wstałaś! Stęskniłem się za tobą!-Powiedział blondyn po czym mnie przytulił.O co tu do kurwy nędzy chodzi?! Nigdy się tak nie zachowywał...olśniło mnie.
-Spójrz mi w oczy-Powiedziałam twardo.-No dawaj! Spójrz mi w te cholerne oczy!-Po chwili wachania chardo patrzył się w moje oczy.Tak jak myślałam.Nie były niebieskie,a granatowe.Dlatego jest taki miły.Chce,żebym pozwoliła zjeść ciemnowłosego.
-Wyjdz stąd.
-Ale po co nam on? A on ma taką smaczną...
-NIE KOŃCZ! WYJDZ NA DWÓR!!-wrzasnęłam.Chris posłusznie wyszedł w zawrotnym tępie.Wampirze moce doprowadzają mnie do szału.
-Ubieraj się.Jak tak dalej pójdzie to będe musiała jednego z was zabić.-Collins na trzęsących się nogach poszedł do łazienki.Wrócił po dwóch minutach ubrany.
-Chodz.Trzymaj się blisko mnie.-Powiedziałam zanim wyszliśmy.Czułam strach bijący od niego.Nie dziwie mu się.Nie wie o mnie nic,a musi mi ufać bezgranicznie jeśli będzie chciał żyć.Biedak.Blondyn stał pośródku i głaskał Aniołka...znaczy się Kire.
-Żaba,dasz radę jeszcze trochę wytrzymać?
-Może...ale naprawdę nie mogę?-Zapytał mnie z nadzieją w głosie.
-Nie.-Za moimi plecami stał roztrzęsiony Damon.A no tak...smok.
-Weź się tak nie trzęś.To tylko zwierzę...no dobra ma duże zęby,zieje ogniem i umie latać,ale ona jest tak spokojna,naprawde nie ma się czego bać.-Miałam cichą nadzieje,że moje słowa coś dadzą.
-Jjjj..aaa..sss..nn..eee-Jąkał się jak cholera.
-Musisz się do niej przyzwyczaić,bo będzie to twój środek transportu na jakiś czas.-Obydwaj mężczyźni spojrzeli się na mnie i mieli takie miny jakby właśnie zobaczyli ducha.
-ON NIE WSIĄDZIE NA NIĄ!!! ONA JEST MOJA!! NIECH BIEGA NA PIECHOTĘ!!! ALBO NA DEMONIE!! MOŻE GO ZERZRE I PO SPRAWIE!!-Furia jąką widziąłam w oczach blondyna była nie do opisania.Albo się na mnie rzuci,albo co gorsza na niego.Szybko zagwizdzałam.Czarny pocisk natychmiast znalazł się na polance.
-Spokojnie Chris.Nie to nie,ale ty i tak idziesz dołem.Łapiesz wszystkie wiewiórki.-Szybko wsiadłam na mojego smoka ciągnąc za sobą ciemnowłosego i podleciałam do góry.
-Jak tak możesz?!? Wolisz go odemnie!?! TO NIEDORZECZNE!! KIEDYŚ BĘDZIE MUSIAŁ ZEJŚĆ NA DÓŁ A WTEDY GO DOPADNE!! HA!! JA TEŻ MAM SMOKA!
-Aniołku chodz tu do mnie.-Powiedziałam łagodnie.Smoczyca natychmiast poderwała się do lotu i zawisła obok nas w powietrzu.
-KIRA ZŁAŹ TU NA DÓŁ!! ALE JUŻ!! JA WAS POZABIJAM!! NIE BĘDE JADŁ WIEWIÓREK,BO TY CHCESZ ŻEBY TEN LIZUS ŻYŁ! MOGŁEM WAS WTEDY NIE RATOWAĆ! PORZAŁBY GO I BYŁBY SPOKUJ! WTEDY WKROCZYŁ BYM DO AKCJI!!-Przeklinał tak cały czas.To wszystko przez to,że jest głodny.Musze coś wymyślić,bo inaczej nas pozabija.
-Zostań tu mnie nic nie będzie.Jeśli uśłyszysz krzyki mocno złap się szyji Demona.-Szepnęłam Damonowi na ucho.Zeskoczyłam z smoka i zaczęłam spadać.Tuż przy ziemi zmieniłam się w wilka.Moja czarna sierść mieniła się w słońcu.
-Chris chodz na polowanie.-Powiedziałam spokojnie.Nie moge ukrywac,że w tamrej chwili byłam przerażona.
-PO CO?!? SKORO SAMA ZESZŁAŚ!-Rzucił się na mnie.W ostatniej chwili odskoczyłam i zaczęłam uciekać.Biegłam ile sił w łapach.Jeśli uda mi się i zdąrze dopbiec do jakiejś farmy przeżyje.Jeśli nie...skończe w jego paszczy.JEST! Już widze konie! Jestem uratowana.Przyspieszyłam.Wampir deptał mi po piętach.Wychamowałam przed zagrodą.Blondyn natomiast przeskoczył ogrodzene i dopadł jakiegoś źrebaka.Widziałam jak jego oczy zmieniają kolor spowrotem na błękitny.Jego oddech stał się miarowy.To dobre znaki.Teraz ja moge sobie spokojnie zemdleć.Upadłam z łoskotem na ziemię i pogrożyłam się w ciemności.



                           ***

-TO WSZYSTKO PRZEZ CIEBIE!! GDYBY CIE TU NIE BYŁO ONA NIE MUSIAŁABY ODSTAWIAĆ TAKIEJ AKCJI!! Demon ja wiem,że się o nią martwisz ale nie możesz tak przy niej leżeć cały dzień.
-A-a-a-a-l-l-l-e-e-e t-t-t-o-o-o t-t-t-y-y-y
-ZAMKNIJ SIĘ,BO NAWET SŁOWA NIE UMIESZ POWIEDZIEĆ!!-Takie krzyki przywitały mnie gdy odzyskałam świadomość.Leżałam jeszcze chwilę w bezruchu.Po czym zaczęłam wstawać.
-ANI MI SIĘ WAŻ!!-Usłyszałam gdy podniosłam głowę.Blondyn darł się na wszystkich naookoło.
-Bo co mi zrobisz?-Zapytałam groźnie.Mam serdeczne dość tego,że zachowuje się jak tyran.Zignorowałam go i wstałam.Nie pasował mi tylko świat jaki widziałam.A no tak jestem wciąź wilkiem.Szybko zmieniłam się w człowieka.-Gdzie odesłałeś Demona? Albo nie mów.-Zagwizdałam i już po chwili smok przyleciał i zaczął się ze mną witać.
-Nie wsiądziesz na niego.-Ta rozmowa doprowadzała mnie już do białej gorączki.
-MAM CIE DOŚĆ! ZAPAMIĘTAŁAM CIE INACZJE! NIE CZEKAJ...TY BYŁEŚ INNY! JA MAM ZAMIAR ODSTAWIĆ GO-tu wskazałam na Damona-W BEZPIECZNE MIEJSCE,CZYLI DO NULU!!-Złapałam przerażonego chłopaka za koszulke i wciągnęłam na smoka po czym sama wsiadłam.
-Gdzie mnie zabierzesz?-usłyszałam głos ciemnowłosego przy uchu.Czyli mnie sie nie bał.To chyba dobrze.
-W bezpieczne mniejsce.-Odpowiedziałam.I odleciałam.Chris w tym czasie darł się w niebogłosy i prubował wezwać Kire.Niestety ona nie przyleci do niego teraz.Jej młode właśnie się wykluły.
_______________________________________________________________________________

Hejo Miśki! Wróciłam wreszcie i wreszcie dokończyłam ten rozdział.Mam nadzieję,że spodoba się wam.Ja osobiście nie jestem z niego zadowolona.Wyszedł trochę nie tak jak chciałam.Ale co tam :D
Nadal poszukuje bety.Jeśli ktoś jest chętny to piszcie!

Buziaki
Elizabeth :*

2 komentarze:

  1. Fajny rozdział ;)
    Hmm, co sie stało blondynowi? :o Wcześniej wydawał mi się milszy xd
    Czekam na następny rozdział.

    Pozdrawiam M.

    OdpowiedzUsuń